sobota, 15 grudnia 2012

Idę spać:)

Niestety ale muszę iść wcześniej gdyż jutro wyjeżdżam.
Dobranoc wszystkim:)

Zwiadowcy

W mojej powieści Saglor i Csander poszukują przyczyny zaginięcia Zwiadowcy. Dochodzi ich słuch  o magii,która mogła być powodem zniknięcia.
Imiona z mojej powieści i nazwy krain mogą być wam znajome ze słynnych książek Johna Flanagana:
"Zwiadowcy".
Jest to książka równie porywająca i ciekawa jak My little pony.
Nie które odcinki pewnie mają coś wspólnego ze Zwiadowcami co już zauważyłam.
Sama bardzo lubię tę książkę i serdecznie polecam ją wszystkim.
Może wy również zauważycie podobieństwo między Zwiadowcami a My little pony.

Na saneczki!

Przepraszam że dopiero tak późno jestem na blogu ale dopiero co wróciłam z kościoła.
Wcześniej nie było mnie w domu.Macie szczęście bo na moim blogu jestem dziś aż do 24:00
Miłego czytania:)

piątek, 14 grudnia 2012

Z mojej powieści.


 Rozdział 2
 Saglor poczuł lekki smutek,ale szybko powrócił do sterowania statkiem.
Nie wiedział dlaczego,ale czuł do tego chłopaka coś czego jeszcze nigdy,nie doznał...
można by to nawet nazwać lekką sympatią.
Gdy Saglor zobaczył ląd,nic nie mówiąc wziął ostry zakręt przez co pokład się przekrzywił,a Csander upadł nie wiedząc co się dzieje.
Gdy Saglor błyskawicznie przecinał fale,zupełnie zapomniał o Csanderze,który jak już wspominał nigdy nie był na statku.
Nagle przerażony,uświadomił sobie,że w trakcie gdy on beztrosko kołysał okrętem w tę i z powrotem chłopak mógł wypaść za burtę.
Odwrócił się błyskawicznie ale na swoje(i chłopaka)szczęście Csander chwycił się mocno belek i starał się utrzymać równowagę.
Csander zapomniawszy o tym że mówi do swojego władcy zapytał-Co się dzieje?
Saglor przejęty sytuacją jaka zaistniała,nawet nie zwrócił uwagi na przestępstwo jakie popełnił chłopak nie wyrażając się do niego z należytym szacunkiem-Widzę ląd-Odpowiedział cicho ale jednak lekko radośnie-może to z tond pochodzi magia.
Csander zupełnie zapominając o manierach znów spytał-A więc to tam płyniemy?
Saglor znudzonym tonem odpowiedział-Oczywiście że tak. Jaki miała by sens ta wyprawa,gdybyśmy tylko z daleka opłynęli wyspę i popatrzyli na nią?-Zapytał lekko zły,że Csander w wieku 15lat zadaje mu tak dziecinne pytania.
Csander zawstydził się i lekko zarumienił. Otworzył usta żeby coś powiedzieć,ale gdy zobaczył rozgniewaną twarz Saglora szybko je zamknął.
Saglor szeptał coś sam do siebie. Csander postanowił podsłuchać co mówi Saglor ale już po pierwszym zdaniu wypowiedzianym przez Saglora zmienił zdanie.
Gdy dopłynęli wreszcie na wyspę Saglor był lekko zawiedziony,gdyż wyobrażał ją sobie zupełnie inaczej. Były na niej widoczne tylko trzy potężne wulkany i kilka stynków. Stynki to tamtejsze zwierzęta. Saglor spotkał się z nimi nie raz.
No cóż-powiedział Saglor- Nie jestem pewien czy to z tond pochodzi magia ale jeśli tak to znajdźmy szybko jej źródło.
Popatrzył w stronę Csandera by sprawdzić czy przyzwyczaił się z lądem.
Niestety ale Csander chwiał się na nogach,a jjuż robiło się ciemno.
Może jednak poczekamy z poszukiwaniami do rana.Zapada zmrok a daleko to ja z tobą nie zajdę-mówił Saglor do Csandera- Uszykuj suszoną wołowinę.Przed snem musimy się posilić.

Juhu!

Mój blog jest oficjalnie(jak dla mnie)otwarty po całości gdyż dzisiaj moją stronę odwiedziła w tym miesiącu(jako że to dopiero początki mego bloga)1000 osoba!
Nie wiem kto to,ale wielbię cię anonimie!
Od tej pory ten dzień ogłaszam Świętem CPN!

czwartek, 13 grudnia 2012

Crystal!!

Jaka ona piękna na tym obrazku!
Też chciałabym być kryształowa!

Kucyk którego nikt nie pamięta...

Pewnie wielu z was nawet nie wie że taki kucyk istnieje.
A jednak kucyk którego prawie nikt nie zna to...Puding Pie!
Wpiszcie sobie to w grafice a na pewno go znajdziecie.Ups!To znaczy ją:)

Wywiad z Applejack

Porozmawiałam sobie dzisiaj z Applejack na temat farmy Sweet Apple.
Witaj Applejack!
Siemanko Martyna!Co mogę dla ciebie zrobić?
Czy może mogłabym ci zadać kilka pytań na temat farmy Sweet Apple?
Oczywiście że tak!
Powiedz mi czy trudno jest ci utrzymać Farmę?To na pewno bardzo kosztowne.
Ależ nie.Mieszkańcy bardzo nam pomagają w utrzymaniu.
Dają wam jakieś datki?
Oczywiście że nie.Pomagają nam kupując nasze jabłka i przetwory.
Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
Tak?
Czy mogę kupić od was trochę dżemu:)?
Oczywiście ja...Ojć!Muszę lecieć. Applebloom utknęła w płocie!
Do zobaczenia Applejack!
Do zobaczenia!

Z mojej powieści.

                                 Rozdział 1
Saglor czekał zniecierpliwiony i wściekły na chłopaka który jako jedyny mial z nim lecieć na wyprawę w poszukiwaniu magii która sprawiła że zwiadowca zniknął.
Chłopak nie przychodził więc Saglor zmuszony był udać się po niego.
Gdy wszedł do jego skromnej chatki stojącej przed zamkiem ujrzał że chłopak jest bity przez kolegów z pokoju i że rozrzucają mu wszystkie ubrania jakie miał w tobołku uszykowane na wyprawę. Oczywiście nie było ich wiele gdyż chłopak był nie tylko sługą ale też sierotą.
Saglor oburzony faktem,że chłopacy opuźniają jego odpływ stanął niezauważenie w kącie pokoju w cieniu i powiedział cichym ale stanowczym i wściekłym głosem-Zostawcie go.
Chłopacy szybko pozbierali rzeczy chłopaka do walizki i pytająco popatrzyli na Saglora.
Będę was obserwował-powiedział gniewnie,ale nadal spokojnie Saglor.
Chłopacy lekko przerażeni popatrzyli na rosłego męszczyznę.
Saglor nie był wcale słaby. Gdyby trzeba był jednym ciosem ręki powalił by tych wszystkich młodych chłopaków.
Był on wysoki,miał długie włosy oraz lekki zarost a z jego oczu aż iskżało gniewem.
Chłopcze-powiedział Saglor do tego,który miał z nim ruszyć-już czes abyśmy jechali-powiedział i udał się w stronę drzwi.
Gdy Saglor i chłopak stali już przy drzwiach,jeden z chłopak z domku powiedział-Stawiam mój cały dobytek na to,że żywi nie wrócą.
Saglor wsiadając na swego rumaka popatrzył z irytacją na chłopaka. Przecież musieli już wyruszać a chłopak nie miał konia. W innej okoliczności kazał by mu biec za sobą,ale patrząć na zasób sił jakimi dysponował chłopak wiedział,że gdy tylko pospieszy konia do galopu,chłopak nie da rady go dogonić.
Wściekły Saglor popatrzył na chłopaka i z wielką irytacją w głosi powiedział-Wsiadasz czy może mam cię jeszcze wsadzić?
Chłopak lekko zażenowany zaistniałą sytłacją niezdarnie wsiadł na konia i ruszyli w drogę.
Jechali w ciszy. Saglor czuł się dość dziwnie i zapytał chłopaka spokojnie-Jak się nazywasz?
Chłopak odpowiedział- Csander.
No i?-Spytał Saglor czekając aż chłopak powie mu jak ma na nazwisko.
Chłopak popatrzył na niego niezręcznie i powtórzył- Csander.
Pytam o nazwisko!-Powiedział już głośniej Saglor.
Ja...nie mam.-Odpowiedział chłopak.
Saglor już chciał krzyknąć pogardliwie na chłopaka,ale przypomniał sobie że Csander jest sierotą a jego rodzice zdążyli dać mu tylko imię. To dziwne ale ojciec zginął na statku a jego matka umarła przy porodzie. Ostatnie słowo jakie udało jej się przekazać Aroldowi który był przy narodzinach było takie-To Csander. Ma na imię Csander...
Saglor poczuł w sobie lekkie współczucie ale szybko chciał się go pozbyć zmieniając temat na inny.
No dobrze- powiedział Saglor- a więc może wiesz chociaż jak przetrwać na statku?
Chłopak zastanowił się przez chwilę i z lekką nieśmiałością w głosie odpowiedział-Ja tak włąściwie jeszcze nigdy nie byłem na statku.
Saglor był coraz bardziej rozgniewany i nie miał bladego pojęcia dlaczego postanowił zabrać ze sobą akurat Csandra.
No cóż-powiedział znużonym od rozmowy głosem Saglor- miejmy nadzieję że moje umiejętności doprowadzą nas spokojnie do brzegu.
Następnego ranka gdy odpłynęli już daleko od zatoki Tumudżin,Saglor popatrzyła na chłopaka by sprawdzić co robi. Oczywiście nie mógł sobie pozwolić na lenistwo na statku gdyż przez to poddani uznali by go za bezradnego i przestali się go bać.
W gruncie żeczy,gdzieś tam głęboko w środku Saglor był dobrym człowiekiem.

Książka Rainbow Dash

Był mroźny poranek taki jak dziś.Otoczyli mnie z każdej strony.
Musiałam w pojedynkę pokonać 5 kucykowych ninja.
Podleciałam wysoko w niebo i jednym sprawnym ruchem kopytka odżuciłam wszystkich na boki.
Lecz jeden został.Walka była bardzo zacięta i gdy już myślałam że pomnie....Wygrałam.
                                                             Koniec:)

Na łyżwach z Pinkie:)

Bardzo was przepraszam że tak rzadko do was piszę na blogu,ale dzisiaj Pinkie wyciągnęła mnie na łyżwy:).
Nauczyła mnie wielu fajnych figur i aż 3 razy mnie wywaliła.
Na szczęście jestem już i zacznę od napisania następnej części mojej powieści.
Pozdro:)

środa, 12 grudnia 2012

Z mojej powieści.


Dzień pierwszy.
Prolog:W pewnej pięknej krainie żył sobie pewien potężny król o imieniu Arold z wielkim narodem.Jego rządy były sprawiedliwe,a poddani wierni i uczciwi.
Miał on brata Saglora,który od objęcia tronu przez Arolda szczerze go nienawidził.
Któregoś dnia ktoś zakradł się do sypialni Arolda i zabił go.
Oczywiście poddani nie mieli wątpliwości co do tego,że to Saglor zabił,lecz nie mieli odwagi rzucić na niego oskarżenia,gdyż był on okrutnym i bezwzgędnym królem.
Saglor objął rządy w królestwie Temudżin i sprawował tam surowe rządy.
Któregoś dnia doszły go słuchy że jeden z jego zwiadowców który obserwował sąsiednie państwa,zaginął.
Saglor próbował zebrać myśli do kupy i mówił sobie w duchu-nie mógł uciec bo był na terenie patrolowanym,może ktoś go zabił i...-Usłyszał pukanie do drzwi.
Wejść!-Krzyknął.
Mój panie-odezwał się zaniepokojony sługa-mędrcy już osądzili jak zaginął zwiadowca.
Słucham cię mój drogi-odpowiedział szyderczo Saglor.
Otósz mój panie nie zaniknął on w wyniku morderstwa.Zaginął za pomocą magii.
W oczach Saglora pojawił się gniew.Myślał że sługa bezkarnie naśmiewa się z niego.Jednak gdy popatrzył na mizernego wychudzonego chłopaka zdał sobie sprawę że mówi on całkowicie poważnie.
Pomyślał chwilę i zapytał bardziej spokojnym głosem-Czy wiadomo coś więcej?
Nic prócz tego mi nie wiadomo mój panie-odpowiedział przestraszony chłopak.
Możesz odejść sługo-powiedział Saglor i wskazał mu szybkim ruchem ręki że nie ma ty już czego szukać.
Poszedł do mędrców i powiedział-Wyruszam za dalekie wody oceanu by zobaczyć magię o której mi wspomniano.I chcę by chłopak,który przekazywał mi tą wiadomość pojechał ze mną.
Mędrcy popatrzyli na niego zdziwieni.-Ale po co on?-Zapytał jeden z nich.
Potrzebuję sługi na statku a on idealnie się nada.Ruszam z rana.

Już jestem!

Powróciłam na bloga i już możecie się szykować do kolejnej serii kucykowych postów.
Porozmawiamy sobie dzisiaj z Applejack o farmie Sweet Apple.
Oprócz tego posłuchamy kawałka mojej własnej powieści pt:Equestria.
Mam nadzieję że będzie się wam też podobała przygoda Rainbow Dash z książki Rainbow Dash:P.
Pozdrawiam:)

wtorek, 11 grudnia 2012

Jeszcze trochę!

Już niebawem mojego bloga odwiedzi całe tysiąc osób!Proszę polecajcie go znajomym:).

Witam:)

Przepraszam was bardzo,że ostatnio na mojej stronie pojawiło się mało postów,ale ponieważ mój internet,jakby to powiedzieć nie jest pierwszej szybkości utrudniało mi to wstawianie postów.
Na szczęście ta drobna usterka jest już naprawiona i szykujcie się,bo dziś przeczytamy książkę Rainbow Dash pod tytułem.....Rainbow Dash:D.
Każdego dnia i godz 20:45 ukaże się jedna przygoda Rainbow Dash z książki Rainbow Dash.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Przyjątko:)

Teraz ogłoszę zwycięzcę Konkursiku na torcik urodzinowy Spika!
A zwycięzcą jest....NIKT!
Niestety ale Pinkie musiała sama zrobić torcik ponieważ nikt nie zechaciał stworzyć wymyślonego przepisu na torcik.
Sama musiałam jej pomóc tylko moja ortografia czasem jest szokująco słaba i zamiast Wszystkiego Najlepszego Spike podyktowałam Pinkie Wśyśtkiego najlubszego Spuk.
Byłam trochę rozkojarzona,ponieważ w pokoju Pinkie zauważyłam napis: "Pinkie jest jak babeczka" i do tego obrazek babeczki z twarzą Pinkie.
Na szczęście Spike nie przeczytał nic bo rzucił się na tort jak mój pies na piłkę i zjadł go za jednym zamachem:).

Urodzinki Spika!

Dziś są urodziny naszego milutkiego,malutkiego i wspaniałego Spika!
Mam nadzieję że wiele osób poda nam przepis na ciasto do 19:30.
Świętujmy!